Jesteśmy razem z rodzinami w Ukrainie
20.12.2022
Czas czytania
2 minuty
Dla ponad 40 milionów osób wciąż pozostających w Ukrainie nadchodzące święta będą jednymi z najcięższych dni od początku wojny. Kijów, Charków, Odessa… kolejne ataki pozbawiły mieszkańców prądu i ogrzewania, niszcząc domy i ulice. Bo poczucie bezpieczeństwa runęło w gruzy 24 lutego.
Paczki z pomocą humanitarną w niczym nie przypominają potraw ze świątecznego stołu. Zamiast wzywających na nabożeństwo dzwonów słychać szum agregatów, które muszą utrzymać przepływ wody. Bez nich nie uda się przetrwać.
Uciekając pod ziemię można zabrać ze sobą plecak z najpotrzebniejszymi rzeczami, z czymś, co zajmie głowy dzieci, które zaczynają przyzwyczajać się do dźwięków syren, choć boją się za każdym razem tak samo. Można wspólnie odśpiewać kolędy, podzielić prosforą lub kawałkiem chleba. I życzyć sobie i innym bezpieczeństwa. Najmłodsze dzieci muszą poczekać z poznaniem słodkiego smaku kutii i blasku świec do kolejnych świąt, a we wspomnieniach ich pierwszych lat będzie smak strachu i światło latarek w schronach.
Nie zapominajmy o rodzinach w Ukrainie, dla których nadchodzące święta są czasem niepokoju i niepewności.
I które wierzą, że wkrótce znowu spotkają się ze swoimi bliskimi.