Tysiące osób poszukują schronienia w miejscu, które jeszcze do poniedziałku nie było gotowe na zabezpieczenie podstawowych potrzeb mieszkańców, a teraz jest w stanie wielopoziomowego kryzysu. Oscylujące w okolicach zera temperatury przy braku infrastruktury, którą można wykorzystać jako tymczasowe schronienie, to realne zagrożenie życia. Zapewnienie dostępu do czystej wody jest szczególnie istotne ze względu na trwającą epidemię cholery. W kraju nie działa system komunikacji, który ułatwiłby organizowanie pomocy między szpitalami i zarządzanie kryzysem. Organizacje pomocy humanitarnej działające w Syrii wzywają do wsparcia, które pozwoli zapewnić stałe dostawy pomocy medycznej i humanitarnej do najbardziej dotkniętych regionów.
Polska Misja Medyczna przekaże na początek pomoc wartą 43 tysiące dolarów, co pokryje koszty m.in. uruchomienia ostrego dyżuru i chirurgii urazowej w szpitalu w Szamarin, dostarczenie niezbędnych leków do ośrodków zdrowia, gotowe posiłki dla osób przesiedlonych i paliwo dla potrzebujących placówek służby zdrowia. Organizacja dostarcza pomoc na teren północno-zachodniej Syrii od 2017 roku.
Jedno z najsilniejszych trzęsień ziemi w Turcji w ostatnim stuleciu i być może najbardziej dotkliwe od 900 lat w Syrii to ogromne wyzwanie dla rządu i organizacji pozarządowych. Tuż po pierwszych wstrząsach Turcja wystosowała wezwanie do społeczności międzynarodowej o wysłanie wyszkolonych zespołów ratunkowych. Pierwsze z nich zaczęły pracę niespełna 24 godziny po katastrofie. Inna jest sytuacja w rozerwanej wojną domową Syrii – ponad cztery miliony mieszkańców północno-zachodniej części kraju są zdane na siebie i bardzo ograniczone zasoby lokalnych grup ratunkowych.
- Dwie trzecie ludzi w północno-zachodniej Syrii mieszka w niekompletnych lub niewykończonych budynkach, dlatego byli najbardziej narażeni na skutki trzęsienia. Otrzymuję pliki z wymienionymi imiennie setkami osób, które zginęły. Do tego dochodzą tysiące rannych. Liczba ofiar wzrośnie: nadal jest wiele rodzin, które są uwięzione w gruzach. Wiem o jednej miejscowości w dystrykcie Harim w Idlib, w której zawaliło się dwadzieścia pięć 5-piętrowych budynków – to może być nawet 700 ofiar w tym jednym miejscu. Dotyka to również naszych najbliższych: zaginął mój kuzyn, jego żona i trójka dzieci, zginęli też moi trzej kolejni kuzyni, jest też wielu rannych – mówi doktor Mansour Alatrash, syryjski lekarz od pięciu lat współpracujący z Polską Misją Medyczną w zakresie pomocy uchodźcom.
Pomoc humanitarna dociera do północnej Syrii wyłącznie przez przejście graniczne Bab al-Hawa, łączące turecka autostradę z Idlib, jednym z największych miast w regionie kontrolowanym przez antyrządową opozycję. Od jego funkcjonowania zależne jest życie Syryjczyków pozostających w kraju, często pochodzących z innych prowincji, którzy szukali bezpieczeństwa w jednym z obozów dla uchodźców bliżej granicy. Bez sprawnego funkcjonowania przejścia po stronie tureckiej, dostarczenie pomocy będzie niemożliwe.
- Białe Hełmy ciężko pracują ratując życie, ale ich możliwości nie są w stanie sprostać sytuacji. Dodatkową przeszkodą są warunki atmosferyczne, kobiety i dzieci nie wiedzą, gdzie się udać w czasie mrozów – dodaje Mansour Alatrash.