Choć koszt 3 badań kontrolnych w Tanzanii i Wenezueli wynosi ok. 60 złotych, wiele kobiet nie odbędzie w czasie ciąży ani jednej wizyty lekarskiej.
Przyczyny będą różne, ale jedna jest wspólna dla wszystkich – ubóstwo. Nie dowiedzą się, czy dziecko jest zdrowe, ani jak powinien przebiegać poród, aby miał szczęśliwe zakończenie. Podczas narodzin będą ryzykować infekcjami, wykrwawieniem związanymi z anemią, komplikacjami, którymi w szpitalu można łatwo zapobiec, ale w domu są śmiertelnym zagrożeniem.
Poprawa warunków przyjmowania porodów i zwiększenie przeżywalności matek i dzieci to jedno z priorytetowych zadań WHO. W globalnym ujęciu, między 1990 a 2019 rokiem liczba porodów prowadzonych w asyście wykwalifikowanego pracownika medycznego wzrosła z 58% do 81%. Za coraz lepsze statystki odpowiada przede wszystkim zwiększenie dostępu do szpitali i wyszkolenie kadry, która jest w stanie zadbać o zdrowie pacjentek i ich dzieci. Jednak do pełnego sukcesu jeszcze daleka droga. 19% - w skali rocznej miliony kobiet nie doczekają się pomocy w momencie, w którym najbardziej jej potrzebują.
Najgorsza sytuacja dotyczy obszarów wiejskich, oddalonych od miast, w których można liczyć na pomoc lekarską. Najczęściej krewni nawet nie podejmują próby zawiezienia kobiety do szpitala – droga jest zbyt długa i kosztowna, do tego niezbędne jest zapewnienie opieki nad pozostałymi członkami rodziny na czas nieobecności. Te same czynniki wykluczają kobiety z wykonywania regularnych badań, które mogą zdecydować o zdrowiu i życiu mamy i noworodka.