Pomagam
1.5% dla PMM

Czas czytania
mniej niż minutę

Artykuł

Poprzedni Następny
PMM EMT

Przede wszystkim praca zespołowa. Wywiad z Renatą Popik, koordynatorką medyczną PMM VASCO Emergency Team.

Czas czytania
mniej niż minutę

Nowi wolontariusze Polskiej Misji Medycznej wkrótce rozpoczną szkolenia do zespołu PMM VASCO Emergency Team. O tym, jak będą wyglądać najbliższe miesiące i co dokładniej czeka ich na nadchodzących misjach opowiedziała Renata Popik, specjalistka chirurgii ogólnej i koordynatorka medyczna zespołu emergency Polskiej Misji Medycznej, wielokrotna uczestniczka misji medycznych m.in. w Ugandzie i Mjanmie.

  • Jak będą wyglądać pierwsze etapy tworzenia PMM VASCO Emergency Team i kto ma szanse do niego dołączyć?
Renata Popik: Zespół będziemy budować po ocenieniu zgłoszeń, które zebraliśmy przez ostatnie dwa miesiące. Ich profil jest bardzo różny, zgłosili się ratownicy medyczni czy ratownicy górniczy, lekarze różnych specjalizacji, położne, pielęgniarki – jest z kogo wybierać. Wytyczne WHO podają jasno, ile na zespół powinno przypadać specjalistów i jakich specjalizacji, ile osób będzie pracować na jednej zmianie i w jakim stosunku do siebie. Bo trudno byłoby zastąpić pielęgniarkę farmaceutą, albo wysłać 20 pielęgniarek, a żadnego lekarza.
  • Jak wszystkie te osoby zostaną przeszkolone, biorąc pod uwagę ich różne doświadczenia zawodowe i specjalizacje?
Pamiętajmy, że nie będziemy jedynie ratować ludzi po przejściu lawin czy tsunami. To jest przede wszystkim zespół medyków, który pomoże pacjentom, którzy do nich trafią. Cały zespół nie będzie chodził po niebezpiecznych terenach, bo od tego są zupełnie inne służby, takie szkolenia mogą się oczywiście przydać, ale nie stanowią bezwzględnego wymogu. Zamiast tego będziemy trochę łączyć ze sobą funkcje karetki pogotowia, izby przyjęć, SORu, POZu, może czasem nawet i szpitala. Oczywiście może się zdarzyć, że zespół trafi w miejsce niebezpieczne, ale na pewno nie zejdzie pod ziemię wyciągać uwięzionych ludzi. Natomiast kiedy już zostaną wyciągnięci, udzieli pomocy medycznej. Zadaniem zespołu nie będzie wyłącznie reagowanie w przypadku spektakularnych katastrof i konfliktów zbrojnych, ale na przykład zaangażowanie się w przypadku wybuchu epidemii. Znamy to wszyscy z doświadczenia – w jednym miejscu przebiega ona łagodniej, a w innym niezbędni są dodatkowi pracownicy medyczni, którzy pojawią się specjalnie w tym jednym celu.

Nasz zespół ma być nie tylko wsparciem w nagłych sytuacjach, wymagających szybkiego wyjazdu z kraju, ale też częścią projektów Polskiej Misji Medycznej, które się toczą i są planowane z wyprzedzeniem. Na przykład we wskazanym miejscu przyjrzy się warunkom funkcjonowania ochrony zdrowia, przeprowadzi niezbędne szkolenia, poprawi jakość pomocy medycznej, wykorzystując możliwości i potencjał będący na miejscu albo wręcz stworzy nieistniejący do tej pory punkt pomocy medycznej nawet tej najbardziej podstawowej.

  • Od czego w takim razie zaczną się przygotowania kandydatów, który przeszli do kolejnego etapu i stali się już członkami zespołu?
Pierwszym krokiem jest zbudowanie zespołu, sprawdzenie, jaka jest dynamika wzajemnych relacji ludzi, którzy do niego dołączyli, jak się ze sobą dogadują. Medycyna to w dużej mierze praca zespołowa, zwłaszcza w terenie, więc wszyscy członkowie muszą sobie ufać, muszą na sobie polegać i mniej więcej poznać swoje umiejętności. Jeszcze podczas rekrutacji przeprowadzimy szkolenie w terenie, w rożnych warunkach i zobaczymy, jak wychodzi im praca zespołowa i jak odnajdują się w warunkach innych niż szpitalny oddział. A później, kiedy członkowie zespołu już się poznają i będą mieć za sobą pierwsze doświadczenia współpracy, przyjdzie czas na szkolenia z m.in. procedur bezpieczeństwa, chorób zakaźnych i tropikalnych. Trzeba będzie oswoić ich z myślą, że pojadą w miejsca obce kulturowo, geograficznie i historycznie, gdzie mogą spotkać się z różnymi sytuacjami. Tu pomoże nam na pewno doświadczenie medyków PMM, którzy już uczestniczyli w misjach. Ale nie będziemy angażować się wyłącznie w pracę w odległych krajach, bo jeśli w Polsce zaistnieje potrzeba wsparcia np. akcji humanitarnych czy poprowadzenia szkolenia, to nasz zespół również będzie mógł pomóc.
  • Czy zespół będzie zaangażowany w pomoc w Ukrainie, na przykład wesprze personel szpitala polowego w Mikołajowie?

Jeżeli będzie taka potrzeba i jeżeli pozwoli na to sytuacja związana z bezpieczeństwem, bo nie możemy ryzykować życiem i zdrowiem pracowników. Być może sytuacja zmieni się na tyle, że jednak będziemy pomagać po polskiej stronie granicy, bo obecność w Ukrainie będzie niemożliwa. Podobnie, jak pomagamy Syryjczykom po stronie tureckiej, jesteśmy obecni w obozach dla uchodźców, nie zostawiamy ich bez opieki. Musimy zachować równowagę między pomocą potrzebującym a bezpieczeństwem personelu.

  • W jakich okolicznościach jest podejmowana decyzja o przygotowaniu zespołu do wyjazdu i zaangażowania w pomoc w przypadkach nagłych katastrof?

Najczęściej to państwo dotknięte katastrofą naturalną lub potrzebujące dodatkowych medyków ogłasza zapotrzebowanie na konkretne wsparcie, określając, na jak długo i w jakim zakresie oczekują wsparcia. Czasem chodzi o przekazanie jakiegoś sprzętu, postawienie szpitala polowego czy zorganizowanie punktu przyjęć, przeszkolenie personelu. W sytuacjach nagłych tych 48 godzin aby dotrzeć na miejsce powinno być wiążące, choć z racji odległości nieraz dotarcie w tak krótkim czasie może być nierealne. Mogłoby się wydawać, że 48 godzin to niewiele, szczególnie, że droga między otrzymaniem wezwania do pomocy a zebraniem zespołu i dostarczeniem go z całym sprzętem na miejsce jest dość długa. Pomaga w tym wcześniejsze wypracowanie bardzo ściśle określonych procedur na wypadek różnych zdarzeń. Taki obowiązek nakłada też WHO, więc korzystamy z ich wiedzy i doświadczeń. Mając tę podstawę łatwiej jest szybko zareagować. A ze wzrostem zaawansowania zespołu i jego rozwojem, na przykład w zakresie wykorzystywanego sprzętu, na bieżąco będą też wprowadzane kolejne procedury.

  • Jak będzie przebiegać współpraca z lokalnymi systemami służby zdrowia – czy mówimy o zastępowaniu jej, czy o wzajemnym uzupełnianiu?

To zależy od tego, co jest na miejscu i jak się sprawdza. Możemy pomóc, szkoląc lokalny personel, więc spełnimy funkcję edukacyjną, a nabyte umiejętności będą wykorzystywane przez lokalny personel. Ale jeżeli na miejscu nie zastaniemy żadnej funkcjonującej placówki ani pracowników, to my stajemy się jednym szpitalem – przez wybrany czas spada na nas cała odpowiedzialność pomocy potrzebującym. I tak też przygotowujemy się do wyjazdu – jeśli wiemy, że do naszej dyspozycji będzie baza lokalowa z bieżącą wodą, to nie ma potrzeby zabierania ze sobą namiotów. Na pewno możemy liczyć na wskazanie nam oczekiwań, jakie wiążą z naszym przyjazdem lokalni lekarze, i na tej podstawie będzie nam łatwiej ustalić, jaki zespół i jakie wyposażenie będzie niezbędne, by jak najskuteczniej udzielać pomocy.

Poprzedni

Artykuł

Następny
Opis obrazu

Buduj z nami pomoc w najbardziej potrzebujących krajach świata.

Więcej

Zapisz się do newslettera